Na pierwszy ogień poszedł sznurek nazywany chyba azteckim. Co prawda Joanna prosił o tyle piór ile nosił Winetou, a tu nie dość że nie ma piór, to jeszcze bardziej to Montezuma, niż Apacze.
:-)
Pierwsze plecionki bardzo mi się spodobały. Powstały kolczyki duże, ale też i ciężkie, więc chociaż fajne, to chyba trudne w noszeniu.
drugi przykład (na zdjęciu jeszcze bez biglów) to proste połączenie sznurka i przezroczystego szklanego koralika